Minister spraw zagranicznych Białorusi Siarhiej Alejnik po wczorajszej rozmowie z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem skomentował oświadczenie Radosława Sikorskiego o możliwym zamknięciu ostatnich dwóch przejść granicznych działających na granicy Polski z Białorusią.
Według Siarhieja Alejnika ostatnie wypowiedzi szefa polskiego MSZ są w pełnym dysonansie z tym, co mówił jeszcze kilka tygodni temu, gdy proponował otwarcie dodatkowego przejścia granicznego. Nie wspomniał, że od tego czasu sytuacja zmieniła się w związku ze śmiercią żołnierza Wojska Polskiego, ugodzonego nożem na granicy z Białorusią.
Białoruski polityk podkreślił, że całkowite zamknięcie granicy – także dla ruchu towarowego – przede wszystkim zaszkodzi obywatelom Unii Europejskiej, Wspólnoty Niepodległych Państw i “Wielkiej Eurazji” oraz doprowadzi do eskalacji.
– To oczywiste, że te wezwania prowadzą do eskalacji. […] Należy rozumieć, że te odezwy i te propozycje są skierowanie nie tylko przeciwko polskim obywatelom i polskim regionom, ekonomicznemu rozwojowi polskich regionów. Ale także przeciwko wielu innym obywatelom UE, WNP i tak zwanej Wielkiej Eurazji.
W rzeczywistości na zamknięciu granic straci Białoruś, jako państwo w dużym stopniu utrzymujące się z tranzytu towarów między Azją i Europą. W takim przypadku towary do Unii Europejskiej będą szły inną drogą, na przykład morską.
Minister Alejnik stwierdził przy tym, że zamknięcie wszystkich przejść granicznych nie zahamuje naporu nielegalnych migrantów na granicę Polski i Unii Europejskiej.
– Musimy zrozumieć, że potoki migracyjne nie zależą od decyzji tego typu. Bo migranci wykorzystuja dziś nielegalne drogi przekraczania granicy, a nie legalne przejścia graniczne. I uciekają z tych państw, w których Polska nie tak dawno uczestniczyła w operacjach wojennych.
Nie wspomniał przy tym, że migranci są w strefie przygranicznej kontrolowani, organizowani i wspierani przez białoruskie służby. Przemilczał też, że Białoruś i Rosja wpuszczają ich na swoje terytorium legalnie drogą lotniczą i w każdym momencie mogą zamknąć szlak migracyjny, który same sztucznie stworzyły.
Szef białoruskiej dyplomacji dodał, że “w tych warunkach jedyną drogą do deeskalacji jest droga dialogu”.
– Jeśli Polska jest na to gotowa, choćby w kwestiach granicznych czy współpracy granicznej, które przerwano z inicjatywy strony polskiej i innych europejskich partnerów, to my jesteśmy gotowi te tematy przedyskutować – oświadczył białoruski minister.
Obecnie na polsko-białoruskiej granicy pracują jedynie drogowe przejścia graniczne Terespol – Brześć i Kukuryki – Kozłowicze. Pozostałe cztery są zamknięte ze względu na inicjowany przez Białoruś kryzys migracyjny oraz przetrzymuwanie w niewoli Andrzeja Poczobuta.
Premier Donald Tusk powiedział 24 maja, że Polska jest gotowa wznowić pracę przejścia granicznego Bobrowniki – Berestowica, jeśli wojsko i straż graniczna wyrażą na to zgodę. 3 czerwca minister Radosław Sikorski oświadczył, że jest to niemożliwe ze względu na prowadzoną przez Białoruś wojnę hybrydową. 22 czerwca szef polskiego MSZ powiedział, że w związku z kryzysem migracyjnym możliwe jest całkowite zamknięcie granicy z Białorusią.
– Finowie zamknęli przejścia graniczne z Rosją i problem się skończył – stwierdził Sikorski.
pj/belsat.eu