Ukraińscy żołnierze na granicy z Białorusią od miesięcy czekają w gotowości na rosyjską ofensywę z tego kierunku. To nie tylko opis prawdziwych wydarzeń ostatniego roku, ale także fabuła powieści „Kampania białoruska” („Білоруський похід”), którą na Facebooku publikuje ukraiński polityk i wojskowy Bohdan Butkowski. Jak tłumaczy w rozmowie z Biełsatem, pisze, by wyjaśnić rodakom kluczowe znaczenie Białorusi dla Europy Środkowej i ich kraju.
Bohdan Butkowski jest ukraińskim historykiem i członkiem tarnopolskiej rady obwodowej z ramienia partii Swoboda. W latach 2014-2015 uczestniczył w działaniach wojennych w Donbasie, a 25 lutego 2022 roku powrócił do armii – brał udział m.in. w walkach pod Kijowem. W grudniu 2022 roku wojskowy zaczął publikować na swojej stronie na Facebooku pierwsze fragmenty powieści „Kampania białoruska”, która w literacki sposób opowiada o wydarzeniach toczącej się obecnie wojny rosyjsko-ukraińskiej i dotyka kwestii przyszłości krajów Europy Środkowej.
Choć fabuła jest fikcyjna, została mocno nasycona realnymi wydarzeniami. Czytamy o pełnowymiarowej rosyjskiej agresji, retrospekcjach z białoruskich protestów z 2020 roku, białoruskim pułku im. Konstantego Kalinowskiego, a nawet nagłej śmierci Uładzimira Makieja – białoruskiego ministra spraw wewnętrznych.
Do tej pory autor opublikował jedynie trzy pierwsze rozdziały powieści. Pierwszy – „Filozofia brzozowej dżungli” – opowiada o ukraińskich żołnierzach, którzy od dawna strzegą północnej części obwodu rówieńskiego przed ewentualną ofensywą ze strony Białorusi. Tu autor po raz pierwszy przybliża czytelnikowi Białorusinów z Pułku Kalinowskiego:
– Białorusini dobrze walczą i dołącza do nich coraz więcej nowych. Mówili, że wkrótce stworzą pełnoprawną brygadę.
Drugi rozdział – „Zapomniana historia Polesia” – przenosi nas już na Białoruś, w okolice Brześcia, do siostrzeńca i jego wujka, którzy są funkcjonariuszami KGB. O ile dla młodszego z nich, którego przyjaciele i ukochana zostali pobici za udział w protestach w 2020 roku, życie nie jest czarno-białe, to starszy jest jego zupełnym przeciwieństwem – zwolennikiem „ruskiego miru”, dla którego „Putin to bohater”, a Białorusini to Rosjanie:
– Gdyby nie Putin, Łukaszenką już dawno rządziłby Zachód. Pamiętasz przecież, jak w 2020 przyjeżdżali do nas agenci z Rosji. Bez ich pomocy nie poradzilibyśmy sobie z tymi rebeliantami.
W trzeciej części, zatytułowanej „Od morza do morza”, trafiamy do gabinetu pracownika polskiego MSZ, który opowiada podwładnemu o swojej wizji polityki międzynarodowej w naszym regionie i tłumaczy, dlaczego „Białoruś jest integralną częścią Międzymorza”:
– Nie potrzebujemy Pułku Kalinowskiego, potrzebujemy armii hetmana Konstantego Ostrogskiego, która będzie w stanie pokonać Moskali. Czasu jest niewiele, ci szaleńcy mogą jeszcze przed wiosną zacząć anektować Białoruś. Otwiera się okno możliwości, ale musimy działać błyskawicznie!
W rozmowie z Biełsatem Bohdan Butkowski powiedział, że przez swoją powieść stara się pokazać, jakie znaczenie ma Białoruś dla ukraińskiego społeczeństwa i próbuje wzbudzić debatę publiczną na ten temat.
– Nasze społeczeństwo jest bardzo nieświadome. Niewiele wie o roli Białorusinów czy Polaków w sytuacji, która ma obecnie miejsce. A tak naprawdę mamy do czynienia z III wojną światową, w której cały świat walczy po stronie Ukrainy przeciwko Rosji. Tak więc potrzebujemy sojuszników, a z Białorusinami łączą nas historycznie najlepsze relacje i nasze stosunki mają duży potencjał – wyjaśnia wojskowy.
Autor podkreśla, że stara się, aby powieść miała nie tylko wartość ideologiczną, ale też artystyczną. Choć, jak sam mówi, warunki w wojsku „nie sprzyjają twórczości”. Mimo to Butkowski planuje publikować nowe rozdziały przynajmniej raz na 10-15 dni.
Bohdan Butkowski przypomniał, że Białorusini i Ukraińcy są bliskimi sobie grupami etnicznymi o bardzo podobnym języku i wielu wspólnych wątkach w historii:
– Nauczyłem się dosłownie kilku białoruskich słów, których wcześniej nie rozumiałam i czuję się teraz bardzo swobodnie, rozmawiając z Białorusinami.
Nasz rozmówca podkreśla, że w średniowieczu to właśnie Białoruś znajdowała się w geograficznym centrum Rusi Kijowskiej, na szlaku handlowym “od Waregów do Greków”. Znaczenie Białorusi dla świata wynika m.in. z geopolitycznej koncepcji brytyjskiego naukowca Halforda Johna Mackindera, który w swoich pracach pisał o „sercu” Eurazji – heartlandzie.
– Kto rządzi heartlandem, rządzi Eurazją. A centrum heartlandu to Międzymorze, centrum Międzymorza to z kolei Białoruś – stwierdził Butkowski.
Jak mówi autor „Kampanii białoruskiej”, od czasów Ukraińskiej Republiki Ludowej (1918-1920) i koncepcji Międzymorza autorstwa ukraińskiego politologa Jurija Lipy, ukraińskie siły narodowe poświęcały sporo uwagi Białorusi. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów również próbowała współpracować z Białorusinami. Jeszcze niedawno wszystkie siły nacjonalistyczne, tradycjonalistyczne i część liberalnych wzywały do nawiązania unii z Białorusią.
Jednak zdaniem Bohdana Butkowskiego dziś władze Ukrainy nie prowadzą prac strategicznych w stosunku do Białorusi.
– Zalecają się do Łukaszenki. Byle tylko nie atakował.
Według autora powieści „geopolitycznie niepodległa Białoruś oznacza niepodległą Ukrainę”. Dlatego, jego zdaniem, Białoruś to dla Ukrainy kwestia strategiczna.
– Niesuwerenna Białoruś zawsze będzie zagrożeniem dla Ukrainy. Dlatego Ukraina powinna bardzo interesować się Białorusią – powiedział.
Rola Białorusi jest dziś wśród Ukraińców niezwykle niedoceniana, natomiast, jak twierdzi nasz rozmówca, „środowiska polityczne w Polsce doskonale zdają sobie z tego sprawę”.
Zdaniem wojskowego, władze Rosji „mogą prędzej czy później docisnąć Łukaszenkę” i w końcu wyśle on swoje wojska na Ukrainę. Białoruscy wojskowi nie chcą wprawdzie iść na wojnę z Ukraińcami, bo „po prostu zdają sobie sprawę, że nie mają doświadczenia, że zostaną wykorzystani i że poniosą ogromne straty”
Bohdan Butkowski podkreśla, że na północy Ukrainy stworzono wiele umocnień i stacjonuje tam sporo doświadczonych żołnierzy.
– Nie ma mowy o przebiciu się do Równego czy Lwowa, to szaleństwo. Nie ma na to żadnych szans. Bardziej realistyczne jest coś innego: masowa kapitulacja, przejście przez granicę ze sprzętem, klęska i dalsza ofensywa – uważa wojskowy.
Jego zdaniem ukraińskie władze powinny rozwijać białoruskie formacje wojskowe, skupiać w nich jak najwięcej Białorusinów, ochotników z Ukrainy i obywateli innych państw, których, jak mówi, w Siłach Zbrojnych Ukrainy walczy obecnie około 30 tys. i „mogliby oni maszerować na północ pod biało-czerwono-białymi flagami”. Według Butkowskiego jest to wykonalne, biorąc pod uwagę, że białoruska elita polityczna, w tym Swiatłana Cichanouskaja, przebywa obecnie na emigracji.
– Kijów i ziemie centralnej Ukrainy nie są chronione od północy. A co mamy na górze? Białoruś. I front, na którym trzymamy wojsko. Gdyby wkroczyli na terytorium Białorusi, to pokrzyżowałoby plany Putina. Co więcej, reżim Putina mógłby nawet upaść w wyniku upadku reżimu Łukaszenki – mówi historyk.
Zdaniem autora powieści „niepodległa Ukraina może istnieć bez Białorusi, ale bez niepodległej Białorusi na niepodległej Ukrainie nigdy nie będzie bezpiecznie”.
– Droga do zwycięstwa Ukrainy leży w niepodległości Białorusi – powiedział Butkowski.
Autor dodaje, że „nawet z wojskowego punktu widzenia znacznie łatwiej jest wyzwolić Białoruś niż zająć Krym”. W końcu co innego szturmować półwysep, a co innego zająć równiny i dobre drogi.
Hwiedar Wisznieuski, ksz/ belsat.eu