Najważniejsza firma wydobywcza na rosyjskiej Północy – Nornikiel – zdecydowała się na budowę tarcz antydronowych, które mają ochronić instalacje przemysłowe przed ukraińskimi dronami.
System ochronny będzie pełnił funkcję „żelaznej kopuły” nad najważniejszymi instalacjami przemysłowymi firmy Nornikiel. Wśród obiektów, które mają zostać objęte ochroną, znajdują się zbiorniki paliwa w Monczegorsku, mieście położonym na Półwyspie Kolskim. Nornikiel ogłosił już przetarg na budowę tarczy. Zgodnie z opisem przetargowym system ma „zbudować się z solidnej metalowej ramy i przykrycia kompleksową siatką z drutu”. Ma być „zdolny do poradzenia sobie z możliwymi atakami kinetycznymi ze strony dowolnych obiektów”. Inaczej mówiąc, chodzi o drony nadlatujące ze strony ukraińskiej. W sumie chodzi o sześć systemów, a wszystkie mają być zlokalizowane w Monczegorsku, i to pomimo faktu, że Nornikiel zamknął niedawno hutę miedzi w tym mieście i przeniósł ją do Norylska, gdzie złoża są bogatsze.
Szczególne jest jednak to, że Monczegorsk leży aż 1700 kilometrów od linii frontu na Ukrainie. Niemniej ukraińskim dronom udawało się już skutecznie uderzać w infrastrukturę przemysłową i wojskową ponad 1000 kilometrów od granic Ukrainy. W maju ukraińskie drony kilkakrotnie zaatakowały obiekty w Tatarstanie, a w styczniu zaatakowana została elektrownia w Petersburgu.
Nornikiel jest największym producentem metali nieżelaznych w Rosji i jednym z 10 największych przedsiębiorstw prywatnych w kraju. Zyski są ogromne, a w 2021 r. właściciele firmy wypłacili ponad 2,9 mld euro dywidend. Firma jest zarazem odpowiedzialna za katastrofalne zanieczyszczenie środowiska naturalnego na rosyjskiej Północy. Główne miasto przemysłowe związane z wydobyciem i przetwórstwem metali to Norylsk – miasto zbudowane w latach 30. XX wieku przez więźniów sowieckich łagrów. Lwią część swojego przemysłu górniczego i metalurgicznego Nornikiel utrzymuje na dalekiej północy półwyspu Tajmyr i Półwyspu Kolskiego. Firma prowadzi duże operacje logistyczne na wodach Arktyki: główne inwestycje są teraz dokonywane w porcie i terminalu w Dudince nad rzeką Jenisej.
To kolejne kłopoty firmy Nornikiel, z którymi musi się ona zmagać od początku pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę. Ten czołowy producent niklu, miedzi i platyny na świecie niedawno zdecydował się na nawiązanie kontaktów handlowych i przemysłowych z Chinami – część partnerów z Zachodu nie chce kupować rosyjskich metali, nawet, gdy nie są one obłożone sankcjami. To właśnie norylska huta ma się przeprowadzić do Chin, co tłumaczy, dlaczego Nornikiel nie inwestuje w ochronę instalacji w Norylsku. Współwłaściciel firmy i bliski współpracownik Władimira Putina, rosyjski oligarcha Władimir Potanin, skarżył się w kwietniu na presję z Zachodu:
– Presja zmusiła nas do zastanowienia się nad tym, jak lepiej dostarczać nasz towar na rynki. A jedną z takich niestandardowych decyzji jest przeniesienie części produkcji na rynki bezpośredniej konsumpcji – mówił w wywiadzie dla rosyjskiej agencji Interfax.
Niemniej plan, by przenieść część przemysłu hutniczego do Chin, wiąże się z kolejnymi trudnościami: wcześniej metale były transportowane na Zachód m.in. przez Morze Barentsa, które nawet zimą jest łatwe do pokonania dla statków transportowych. Transport do Chin będzie musiał odbywać się również drogą morską, ale przez Morze Karskie, Łaptiewów i Wschodniosyberyjskie – a te akweny zimą zamarzają często tak, że żegluga jest utrudniona.
UR, MaH/belsat.eu wg thebarentsobserver.com