Organizacja byłych białoruskich mundurowych została poinformowana, kim są oficerowie, którzy mieli omawiać z działaczami opozycji zamach stanu.
Dwa tygodnie temu białoruskie KGB, przy współpracy z rosyjskim FSB, zatrzymało w Moskwie politologa Alaksandra Fiadutę i amerykańskiego prawnika białoruskiego pochodzenia Jurasia Ziankowicza. Z kolei w Szkłowie zatrzymany został lider Partii BNF Ryhor Kastusiou. Zarzucono im, że wraz z oficerami z najwyższego dowództwa Sił Zbrojnych Białorusi planowali zamach na Alaksandra Łukaszenkę i zbrojne przejęcie władzy. Grozi im do 12 lat więzienia.
BYPOL, organizacja mundurowych, którzy przeszli na stronę opozycji, otrzymała od swoich źródeł nazwiska oficerów, którzy w ramach prowokacji KGB zwabili opozycjonistów na rozmowy w Moskwie. Mieli nimi być naczelnik Wydziału Transportu białoruskiej armii Juryj Szabłouski i naczelnik Obrony Terytorialnej, zastępca dowódcy Sztabu Generalnego Andrej Macijewicz.
Obaj kształcili się na rosyjskich uczelniach wojskowych i obaj mają na koncie nadużycia – pierwszy defraudował państwowe środki, drugi używał służbowego auta w celach prywatnych. Za udział w akcji służb specjalnych mają być odznaczeni, a pułkownik Macijewicz 9 maja zostanie awansowany.
BYPOL podał też, że pierwsze przecieki o pomyśle KGB na upozorowanie spisku pojawiły się już jesienią ubiegłego roku.
Wczoraj sąd w Mińsku uznał konto BYPOL w komunikatorze Telegram za “ekstremistyczne źródło informacji”. Materiały dowodowe w sprawie zebrał Główny Wydział do Walki z Przestępczością Zorganizowaną i Korupcją MSZ.
– Większość informacji na kanale ma na celu podkopanie autorytetu urzędujących władz i ich przedstawicieli – stwierdził sąd.
Od teraz za udostępnianie postów BYPOL Białorusinom grozi grzywna lub areszt.
mh, pj/belsat.eu