Reportaż „Gdzie jest moja flaga?” opowiada historię walki białoruskiej działaczki opozycyjnej z reżimem w Białorusi.
Pani Nina niedługo skończy 74 lata. W 2020 roku brała udział w prawie każdej demonstracji przeciwko oszustwom wyborczym i przemocy sił bezpieczeństwa wobec pokojowo nastawionych Białorusinów. Ale jej osobista walka z reżimem rozpoczęła się znacznie wcześniej.
„Jestem w ruchu oporu od ponad 30 lat. Najpierw – walczyłam z komunistami w Związku Radzieckim, a potem z łuakszystami w naszym kraju” – mówi Nina Bagińska.
Za swoją działalność polityczną pani Nina została ukarana grzywną w wysokości około 15 000 dolarów. Państwo zabiera połowę jej emerytury, kobiecie zostaje tylko 300 złotych miesięcznie na życie.
„Państwo już zaczęło egzekwować grzywny, żebyśmy cierpieli i nie chodzili na demonstracje. Bo ludzie u nas są biedni, mają mało pieniędzy. A jeśli zapłacą grzywny – mogą głodować. I dlatego państwo zaczęło nakładać na mnie kary. To takie same metody jak faszystów. Zabierają 50 procent emerytury, najpierw brali 20, a potem więcej i więcej. Jestem na nich zła za to. I nie chcę, żeby faszyzm mnie okradał” – mówi pani Nina.
W młodości Nina Bagińska doznała urazu głowy, teraz z tego powodu ma napady padaczkowe. Latem podczas ataku upadła na kuchenkę gazową i poparzyła ręce, tracąc środkowy palec. Mimo to nadal szyje biało-czerwono-białe flagi, które zabiera jej milicja.
„Dlaczego nakładają na mnie grzywnę za tę flagę? Czemu mają śmiałość zabierać flagę” – zwraca się do milicjantów pani Nina.
Dlaczego pani Nina jeździ na wiece? Dlaczego jest zła na policję i czy drobna kobieta będzie w stanie oprzeć się tuzinowi funkcjonariuszy, którzy zablokują jej drogę do kościoła w centrum Mińska?
Reportaż, reż. Hanna Halota, 2020 r.